"Benio. Czy ja umyłem zęby?" - Katarzyna Kucewicz

Zawsze rozkojarzony przedszkolak, który ma do zrobienia wiele innych, ważniejszych i ciekawszych rzeczy, niż te o które poprosi rodzic. Brzmi znajomo? Bo dla mnie bardzo.

Poznajcie Benia, chłopca, który zapomniał umyć zęby, bo musiał narysować pterodaktyla, pobawić się z kotem czy pochlapać rączkami w wodzie. I kiedy już leżał w łóżku, nagle mu się przypomniało, że czegoś nie zrobił, czegoś bardzo ważnego. A kiedy mama zgadza się, aby poszedł do łazienki szybciutko, po cichu umyć ząbki, narozrabia po drodze, narobi ogromnego hałasu i znajdzie po drodze wiele innych zajęć , przez które dwu minutowe mycie przeradza się w kilku minutową zabawę. Czy to również brzmi znajomo? Bo dla mnie zdecydowanie tak. W zasadzie stwierdziłabym, że to nasza codzienność. Mamo muszę jeszcze się napić, mamo nie położyłam misia do spania gdy pociecha leży już w łóżku gotowa do spania, a kiedy dziecko musi umyć ząbki, wówczas musi nakarmić lalkę, zrobić rysunek czy ułożyć talerzyki w kuchence. Ubranie butów czy ciuchów? Oj wtedy to się dopiero zaczyna, nie zjadłam, nie przeczytałam książki i tak mogłabym wymieniać. Jedno jest pewne, z przedszkolakiem nie da się nudzić, wszystko jest takie ciekawe.

Podobno autorka przedstawia w książce codzienność dziecka, które ma symptomy nadpobudliwości psychoruchowej i deficyt uwagi, który czasem rozwija się w kierunku ADHD. Czy jest to prawda? Ciężko mi wypowiedzieć się w tym temacie, ponieważ nie jestem osobą znająca się na dzieciach od tej strony, jednak to, że dziecko rozkojarzy się, zajmie czymś innym niż to, o co poprosi rodzic, wydaje mi się zupełnie normalne, o ile nie jest to zjawisko notoryczne. Na etapie przedszkolnym raczej bym stwierdziła, że wręcz pożądane i dobrze, że jest tak ciekawe świata. Patrząc na tę książkę z perspektywy mojej córki, która jest energicznym dzieckiem, a zachowania pokrywają się prawie 1:1 z tym co robi Benio, chyba powinnam zacząć zastanawiać się czy nie ma zaburzeń. A tak na poważnie, to uważam, że historia o tym małym przedszkolaku jest przyjemną opowieścią, z którą zidentyfikuje się wiele dzieci. Krzywdzące by było więc branie jej na poważnie pod kątem diagnozowania zaburzeń. Osobiście uważam, że historia o Beniu jest zupełnie zwyczajna, a on jest normalnie zachowującym się przedszkolakiem. Rozumiem zamysł autorki, który miała, ale opisywanie fabuły jako przestawienie zaburzeń związanych z nadpobudliwością ruchową jest tutaj według mnie nadinterpretacją, ponieważ nie można przedstawić tak poważnego problemu przez pryzmat jednej czynności, jaką jest zapomnienie o umyciu zębów.

"Benio. Czy ja umyłem zęby?" to bardzo fajna książka dla dzieci, która opowiada wręcz zabawną historię o losach nieco niesfornego chłopca. Mojej córce przypadła do gustu na tyle, że za pierwszym razem musiałam dwukrotnie przeczytać jej opowieść. Napisana jest przyjemnym i prostym językiem, idealnie przystosowanym dla małych czytelników. Ukazuje, że dzieci wcale nie są nieposłuszne, ale w ich głowach dzieje się tyle myśli, tak wiele rzeczy jest ciekawych i po prostu to wychodzi tak samo, że skupią się na czymś innym.

Zdecydowanie zachęcam do sięgnięcia po tę książkę. Wielu przedszkolaków utożsami się z losami Benia, o którym absolutnie nie powiedziałabym, że jest chłopcem z zaburzeniami. A więc nie sugerowałabym się tym zupełnie. Jest to idealna pozycja do pokazania naszemu maluchowi, co czuje rodzic, gdy zajmuje się wszystkim innym, niż to o co poprosiliśmy, natomiast rodzicowi, aby uwierzył nieco bardziej dziecku, bo nie wszystko co ono mówi, to wymysł wyobraźni. Sama historia Benia jest przezabawna i naprawdę fajna. Zdecydowanie polecam.

Książka recenzowana w ramach współpracy z wydawnictwem 



    Blogger Komentarze
    Facebook Komentarze

0 komentarze:

Prześlij komentarz