‘’Gra w zielone!” – Francois Romain

 

Uwielbiam wszelkiego rodzaju gry i w ostatnich latach poznałam ich naprawdę wiele. Teraz szukam takich, które będą całkowicie odmienne od tych, które znam, ponieważ bez sensu grać w to samo, tylko w innej szacie graficznej. Na szczęście umysły autorów nie mają ograniczeń i ciągle trafiam na pozycje ciekawe i bez wątpienia inne. Oczywiście za każdym razem jestem w szoku, że można wymyślić coś takiego intrygującego, ale też rozwijającego różne zmysły i umiejętności.

Liczba graczy: 3-6

Czas gry: około 30 minut

Przedział wiekowy: 10+

Elementy gry:

- 220 kart haseł

- 6 plansz koniczyn

- 6 ścieralnych mazaków

- karta wyników

- instrukcja

Wszystkie elementy gry znajdują się stosunkowo niewielkim i zgrabnym pudełeczku. Jest ono doskonale wykonane, z grubego kartonu i oczywiście sklejone tak, aby się nie rozpadło przy pierwszej lepszej okazji.

Oczywiście to, co znajduje się w środku i jest zdecydowanie najbardziej potrzebne podczas zabawy, również wygląda dobrze. Plansze koniczyn są z plastiku, dość grubego, więc powinny być one stosunkowo wytrzymałe. Karty są niewielkie, ale idealnie dopasowane do wgłębień w koniczynach, więc to bez wątpienia podnosi komfort gry. Mazaki są raczej zwyczajne, piszą, mają gąbkę i spełniają swoją rolę. Gdy się skończą to zapewne zmywalne markery również zadziałają. Dodatkiem jest oczywiście karta wyników, jedna i dwustronna, czyli dość skromnie. Jednak można ją skserować zanim zacznie się na niej notować albo po prostu robić samemu na kawałku kartki.

Do rozgrywki potrzeba minimum trzech graczy. Szkoda, że nie dwóch, ale rozumiem wizję autora i to jego inwencja twórcza. Mogę Was jednak zapewnić, że istnieje sposób, aby bawić się w okrojonym składzie – sprawdziłam to na własnej skórze i również było bardzo ciekawie! Nawet nie musiałyśmy jakoś szczególnie mocno modyfikować zasad.

Instrukcja jest kolorowa, wszystko na niej widać, wiele rzeczy wyjaśniono na przykładach. Same etapy gry są bardzo proste, więc zrozumienie zasad nikomu nie powinno przysporzyć problemu, według mnie są banalnie proste. To na pewno jest zaletą, bo dzięki temu nie musiałam spędzać zbyt wiele czasu pochylona nad instrukcją.

O ile etapy gry są jasne i zrozumiałe, tak sama rozgrywka niekoniecznie. Jej poziom jest oczywiście odpowiedni dla dziesięciolatków, starsi naturalnie poradzą sobie bez problemu. Dzięki temu, że na każdej z 220 kart są po cztery słowa, konfiguracje w parach raczej nie maja szansy się powtórzyć, tylko po prostu trzeba dobrze tasować.

Czasem trzeba naprawdę się wysilić, aby dopasować wskazówkę, która rzeczywiście będzie w jakiś odpowiedni sposób opisywała parę słów. Pisanie głupot i wprowadzanie na przysłowiową minę kolegów jest raczej bezsensowne i nijak ma się do gry zespołowej. Jeden etap to bez wątpienia kombinowanie w samotności, ale dalej należy naprawdę wykazać się w grupie.

Nie jest to gra zbyt trudna i nieprzynosząca przyjemności. Owszem, momentami trzeba się skupić, ale też można się doskonale bawić. Jest to jednocześnie produkt nadający się dla całych rodzin lub osób w różnym wieku. Moim zdaniem każdy będzie zadowolony z rozgrywki, sama nieźle się bawiłam i bez wątpienia będę chciała jeszcze oddać się tej grze. Mogłam ruszyć trochę swój mózg, poćwiczyć skupienie, ale też przypomnieć sobie, że rzeczywiście mam dość dobry zasób słownictwa, którego nie używam, a powinnam.


Ocena: 10/10

Za możliwość zapoznania się z grą dziękuję Wydawnictwu Rebel



Patrycja

    Blogger Komentarze
    Facebook Komentarze

0 komentarze:

Prześlij komentarz