"Ucieczka Apsary" - Katarzyna Podstawek, Katarzyna Rutowska

Tematyka elfów jest jedną z moich ulubionych i mam do niej sentyment. Z przyjemnością więc sięgam po książki, w których motyw ten stanowi główny element. Tym razem przyszła więc kolej na "Ucieczkę Apsary". Gdy tylko zobaczyłam jej zapowiedź, wiedziałam że jest to powieść, którą muszę poznać. Przyznać jednak muszę, że nie jest to typowa książka o elfach. 

Głównymi bohaterami są Elaman oraz Czadarama, czyli dwa elfy pochodzące z różnych gatunków. Ona jest złotoskórą dziewczyną wywodzącą się z dobrego domu, on natomiast jest mrocznym, zielonoskórym elfem, kapłanem mocno zakorzenionym w swojej wierze i pochodzącym z niewoli. Przyznać trzeba, że jest z nich dziwna para kompanów i dość zabawny jest kontrast zarysowany pomiędzy nimi. Dwie osoby z zupełnie różnych światów, jednak potrafiące się dogadać pomimo uprzedzeń zakorzenionych w ich kulturach. Świat przedstawiony w powieści podzielony jest na trzy gatunki elfów, które zupełnie różnią się od siebie oraz ludzi. Wszyscy żyją obok siebie, a jednak osobno, każdy z nich zajmuje inne miasta, starając się nie wchodzić sobie w drogę.

Jeśli chodzi o fabułę książki, to jest ona niewątpliwie ciekawa i zupełnie inna niż te dotychczas mi znane z powieści fantasy. Przede wszystkim nie mamy tutaj zatargów tylko pomiędzy elfami, a ludźmi, wręcz elfy w zależności od pochodzenia mają do siebie wzajemnie uprzedzenia. Drugim cechującym książkę wątkiem jest brak miłości już od pierwszych stron, w zasadzie główni bohaterowie poznają się w nieoczekiwany sposób, bo przy piciu wysokoprocentowej sammy w tawernie. Jest to zabawne spotkanie i w sumie takie zupełnie realne, bardzo fajnie, że mamy tutaj styczność z taką rzeczywistością i moment poznania nie jest odrealniony, a przede wszystkim jest zabawny, pisany przez przypadek. Taki zabieg mocno mnie zaintrygował, ponieważ książka zaczyna się nieoczekiwanie, spontanicznie, a jak wiemy spontaniczność pisze najlepsze scenariusze w życiu. Zazwyczaj w powieściach fantasy bohaterowie pałają do siebie miłością od pierwszego wejrzenia, co osobiście bardzo mnie irytuje. Tutaj tego nie uświadczycie, wątek ten budowany jest stopniowo i nie jest nachalny, raczej bym stwierdziła, że w tle. Na uznanie zasługuje również brak niesamowitej magii drzemiącej w głównej bohaterce, jest zupełnie inaczej, z Elaman elf czarodziej jest beznadziejny. Fabuła skupia się na relacji przyjacielskiej pomiędzy głównymi bohaterami i stopniowo rozkwitającym uczuciu. Autorki w zdecydowany sposób pokazują, że pomimo różnic kulturowych i różnego pochodzenia można wspólnie świetnie się bawić i zaprzyjaźnić. Wystarczy tak naprawdę być otwartym i nie trzymać się zakorzenionych przekonań, często tych rasistowskich, tylko dać szansę drugiej osobie i poznać ją, zobaczyć jakim jest człowiekiem i ocenić po charakterze, a nie po kolorze skóry czy pochodzeniu. Generalnie książka obrazuje nawet naszą polską kulturę. Nie oszukujmy się, ale jeśli my widzimy ciemnoskórą osobę, to od razu budzą się uprzedzenia, chociaż możemy być otwarci i chętni poznania, to jednak gdzieś w podświadomości przebija się "prawda" słyszana przez całe życie. To tak samo gdy Elaman zobaczyła Czadarama, intrygował ją, ale jednak gdzieś strach przebijał się z tyłu głowy. Była go ciekawa, ale gdzieś w podświadomości miała wyobrażenia o nim, które słyszała od dzieciństwa. Zdziwiona jednak była, gdy wyszła na wolność, ludzie zobaczyli ją i potraktowali tak jak jej rasa traktuje mroczne elfy, a właściwie nefrytowe. Było to dla niej smutne doświadczenie i przeżyła szok, że ktoś może bać się jej czy mieć jakieś uprzedzenia. Autorki zdecydowanie chcą pokazać, że pomimo różnego koloru skóry, przekonań kulturowych, wszyscy jesteśmy tacy sami. Mamy dwie nogi, ręce, rodziny, żyjemy podobnie, choć z pewnymi różnicami. Jak dla mnie jest to bardzo wartościowy element powieści, a wręcz jeden z jej głównych elementów i tak bardzo przydatny oraz ważny, bo niestety dyskryminacja kulturowa czy też rasowa wciąż jest uprawiana pomimo tak rozwiniętego świata. 

Fabuła jest bardzo ciekawa, nietypowa, wyróżnia się wśród książek fantasy, jednak ma swoje niedociągnięcia. Jednym z nich, które mogę wymienić to moment, w którym Elaman budzi się po procentach i nie pamięta za bardzo szczegółów z minionej nocy, ale kiedy rozmawia z Czadaramą, od razu sobie wszystko przypomina. Generalnie rozumiem zamysł autorek, jednak tutaj nie do końca dobrze zostało to opisane, bo jednak po upojeniu alkoholowym nieco inaczej działa rzeczywistość dnia następnego i raczej ciężko sobie przypomnieć szczegóły. 

Powieść pokazuje nam również pozorne piękno i ból złotej klatki. Elaman to dziewczyna, która pochodzi z dobrego domu, nie brakuje w nim niczego, jest dostatek i ktoś z zewnątrz sobie myśli "Ale szczęściara!", jednak ona nie ma w ogóle kontroli nad swoim życiem, decyduje o nim jej matka. Autorki pokazują jak niewielkie i drobne rzeczy sprawiają radość komuś, kto wyzwoli się chociaż na chwilę i posmakuje czegoś nowego. Pokazują również, co czują kobiety wywodzące się z kultury, w której nie mogą decydować o sobie, są sprzedawane dobrej partii, nawet bez względu na wiek, byleby była korzyść majątkową dla domu rodzinnego. 

Klimat książki i wykreowany świat jest dość specyficzny, według mnie to powieść z tych, które albo się polubi albo nie. I tu przyznać muszę, że trochę brakuje mi kreacji świata i wątków magicznych przez ponad połowę książki. Fabuła mocno skupia się na relacji między Czadaramą, a Elaman oraz ich podróży, gdzie po drodze poznają różnych ludzi, spotykają się z traktowaniem ich jak pomioty szatana i zawsze znajduje się ktoś, kto jednach dostrzega w nich dobro i akceptuje.
Akcja rozkręca się dopiero grubo za połową książki, zostaje rozlane trochę krwi, a podróż przestaje być sielanką. Trochę szkoda, że nieco wcześniej nie ma więcej akcji, bo przyznać muszę, że delikatnie umęczona już byłam podróżą bez emocji, a także pogadankami i na nowo rozkręciłam się, gdy zrobiło się nieco drastycznie i z wrażeniami. Generalnie w porządku jest zamysł autorek na powolne budowanie relacji między bohaterami, tylko że w pewnym momencie same pogaduszki w książce fantasy jednak nie wystarczają. Na pierwszy plan mocno wysuwa się również religijność Czadaramy. Ten wątek zaczął mnie nieco męczyć, gdy ciągle mówił o swojej świętej misji, bóstwie i się modlił, tym bardziej, że ja z religijnością to jestem na opak i takie wątki w nadmiarze mnie przytłaczają, nawet jeśli są wytworem wyobraźni. Na szczęście na późniejszych stronach powieści nieco zostały wytłumaczone te jego zapędy oraz przydomek, który nosił.

Jeśli zaś chodzi o pióro autorek, to niewątpliwie słownictwo jest bogate, co jest zdecydowanym plusem, jednak wstawki poetyckie nie wszystkim mogą przypaść do gustu. Nastawić się również trzeba na to, że pomimo tego, że jest w większości napisana zwykłym, prostym językiem, tak jak wiele książek, to jednak znajdziecie tutaj słowa takie jak "odzieje, zganiła się, panienko, prałat, czarka, pierzchającą, tłuszczę itp." czyli słowa, które miały zbudować i oddać klimat powieści. Z jednej strony jest to super, bo takie specyficzne i niecodzienne słowa nadają jej faktycznie wyjątkowego klimatu, ale z drugiej strony nie czyta się powieści tak przyjemnie jak wiele innych, tym bardziej, że jej duża część jest przegadana. Kwestia gustu. Czasami natłok bogatego słownictwa przytłacza czytelnika i w moim przypadku tak było.

"Ucieczka Apsary" to książka, której pomysł na główny wątek, a mianowicie ucieczkę ze złotej klatki, jest ciekawy. Moment wyzwolenia i radość, która płynie od Elaman jest niesamowita. Zdecydowanie fajnym elementem jest również pokazanie różnic między szczególnie dwoma rasami elfów i nie chodzi tutaj o kolor skóry, a podejście do życia i to co jest dla jednych dziwne, szokujące i wstydliwe, dla drugich zupełnie normalne, tak jak np. mężczyźni bez góry ubrania, chodzący z gołą piersią bez cienia skrępowania. Na uznanie zasługuje również kreacja wątku miłosnego. Nie mamy tutaj migdalenia się głównych bohaterów przez większość książki. Relacja budowana jest stopniowo, przez okazywanie drobnych gestów i czułości. Taka delikatna i ze smakiem. Podoba mi się, że jest to książka fantasy, która nie ocieka erotycznością, której obecnie jest tak wiele w powieściach, a nawet jeśli pojawia się scena z uniesieniami, to są subtelne i napisane z wyczuciem. Przyznać trzeba jednak, że nie jest to książka idealna. Autorki za bardzo skupiły się na pogadankach między bohaterami i sielankowej wyprawie, ciekawie zrobiło się, gdy zaczęła się akcja. Tu jednak należy się nastawić, że z dwie sceny są nieco drastyczne. Ja osobiście takie lubię. Myślę, że chętnie sięgnę po kolejny tom. Podoba mi się zamysł na fabułę i mam nadzieję, że w ciekawy sposób zostanie rozwinięty element misji Czadarama. Intryguje mnie również, jak zostanie poprowadzony dalszy wątek miłosny. Mam nadzieję, że do akcji wkroczy również matka Elaman, bo jednak gdzieś mi jej tutaj brakuje, a przede wszystkim tej jej siły, która tak jest zapowiadana. Zakończenie powieści zdecydowanie zachęca do kontynuacji przygody z piórem autorek. 

Na uznanie zasługuje również piękne wydanie. Jak możecie sami zauważyć, okładka prezentuje się świetnie, a jej idealnym zwieńczeniem są rysunki zamieszczone przy każdym rozdziale. Szkoda tylko, że nie są kolorowe, to dopiero by było cudo! 



Współpraca recenzencka z wydawnictwem 


    Blogger Komentarze
    Facebook Komentarze

0 komentarze:

Prześlij komentarz