,,Czy mogę mówić ci MAMO” – Agata Komorowska

 

Uwielbiam literaturę faktu i reportaże, zwłaszcza związane z polskimi realiami. Niektórych rzeczy nie będę w stanie osobiście doświadczyć, więc chętnie o nich czytam. Tym razem przyszło mi zmierzyć się z tematyką adopcji – czymś naprawdę skomplikowanym patrząc na nasze prawo, które absolutnie nic nie ułatwia potencjalnym rodzicom oraz dzieciom mającym nadzieję na dorastanie poza domami dziecka.

Agata Komorowska sama adoptowała najpierw córkę, a później syna. O ile pierwsza adopcja przebiegła dość sprawnie, zgodnie z ,,terminarze” i z zachowaniem odpowiednich procedur, tak później spotkała się z całą masą problemów. Muszę przyznać, że do teraz przeżywam tę historię i jestem pod ogromnym wrażeniem. Autorka po prostu musiała wykazać się wielką siłą, determinacją i aż dziwę się, że w pewnym momencie nie rzuciła tym wszystkim. Osobiście nie miałabym tyle cierpliwości, ale też odwagi. Gdzieś tam po głowie mi chodzi, że mogłabym zdecydować się na adopcję, ale to właśnie papierologia mnie przeraża, walka z urzędnikami, ciągłe kontrole, strach i tak dalej. Myślę, że nie jedyna mam takie podejście, ale też obawy przed ,,systemem”.

Książka ta na pewno nie jest łatwa. Autorka pisze lekko i przyjemnie, ale jej relacja na temat własnego życia, jest naprawdę skomplikowana i trudna pod względem psychicznym. Mnie ta historia naprawdę dotknęła i sprawiła, że wielokrotnie miałam łzy w oczach. Wiele osób chciałoby, aby ktoś tak o nie walczył i dzieci autorki mają ogromne szczęście, ale one chyba doskonale zdają sobie z tego sprawę.

Nie łatwo jest samodzielnie wychować czwórkę dzieci, które mają różne problemy, nie tylko zdrowotne. Autorka bardzo szczerze dzieli się swoimi doświadczeniami, ale nie żali się. Dla niej każde wydarzenie było nauką i czymś, co ją umocniło, a także dało motywację.

Książka ta wcale nie jest adresowana do osób zainteresowanych czy mających doświadczenie związane z adopcją. Każdy może ją przeczytać i zobaczyć, jak można sobie radzić z problemami, jak robić z nich coś właściwie pozytywnego. Oczywiście to nie jest tak, że autorka twierdzi, iż ma gorzej niż inni. Ona raczej nastawiona jest na przekazanie konkretnych informacji, a jej życie to taki przykład.

Właściwie to uwaga została poświęcona głównie tej drugiej, trudniejszej adopcji. Ona trwała wiele, wiele lat i dotyczyła nastolatka z nieoczywistą przeszłością i trudnymi powiązaniami rodzinnymi, które były przeszkodą podczas dopełnienia formalności. Autorka ukazała bezwzględność urzędników, zasad, prawa i brak ludzkich odruchów w wielu sprawach. Oczywiście na swojej drodze spotkała również wielu dobrych ludzi i o tym także wspomina.

Opisane doświadczenia są naprawdę wrzynające się w głowę. Książka ta napisana jest szczerze, przejmująco i nie brak w niej emocji. Autorka skupiła się na najważniejszych kwestiach, przedstawiła kluczowe wydarzenia oraz ich skutki. Nie owijała w bawełnę, wskazywała na błędy swoje, a także swoich dzieci. Na mnie wrażenie zrobił jej spokój w wielu sytuacjach oraz chęć rozmowy, która miała rozwiązywać problemy. Dla niej ważne było prawdziwe i autentyczne zrozumienie.

,,Czy mogę mówić ci MAMO” to książka, o której nie można powiedzieć żadnego złego słowa. Dla mnie jest ona idealną pozycją dla każdego, kto chce poznać wyjątkową i pełną emocji historię o pewnej dużej rodzinie. Autorka moim zdaniem każdego dnia dokonuje niemożliwego, jej siła, energia i samozaparcie robą wrażenie, a pozycja ta bez wątpienia była dla mnie wyjątkowa.


Ocena: 10/10

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Edipresse



Patrycja

    Blogger Komentarze
    Facebook Komentarze

0 komentarze:

Prześlij komentarz