"Astrid Parker daje radę" - Ashley Herring Blake



Tym razem przychodzę do Was z książką, w której głównym motywem jest remont starego pensjonatu. Osobiście bardzo lubię takie tematy i intrygowało mnie jak zostanie poprowadzony ten wątek oraz czy autorka w fajny sposób pokaże przemianę remontowanego obiektu. Wszystkie wykonywane prace miały być w dodatku pokazywane w programie Hotel Marzeń, co wydało mi się bardzo oryginalnym pomysłem, który miał szansę na przyniesienie sporej dawki wrażeń. 

Głównymi bohaterkami powieści są dwie kobiety, a mianowicie Astrid Parker oraz Jordan Everwood, które przedstawione są jako dwie życiowe chodzące katastrofy, którym nic nie wychodzi. Nie da się tego inaczej określić, bo tak zostały zobrazowane. Ich losy krzyżują się za sprawą babci Jordan, która wynajęła Astrid jako projektantkę. Obie dziewczyny miały współpracować ze sobą podczas renowacji. Przyznać trzeba, że każda z nich swoje w życiu już przeszła, po części ze swojej winy, a po części za sprawą losu. Wydarzenia zdecydowanie ukształtowały ich charaktery w niekoniecznie dobrą stronę, bowiem Astrid to osoba, która stawia swoją karierę ponad wszystko, przez co sprawia wrażenie zapatrzonej w swój czubek nosa i nie wzbudza sympatii, natomiast Jordan jest strasznie impulsywna i chaotyczna. 

Szczerze przyznam, że ciężko mi stwierdzić, co dokładnie myślę o tej książce. Z jednej strony pomysł na fabułę był naprawdę dobry i miał potencjał, ale z drugiej strony został nieco zabity. Ponadto nie czułam nic podczas czytania powieści, po prostu czytałam, bez żadnych emocji, a w dodatku przytłoczyła mnie ilość wątków szerzących tolerancję odmienności od standardowego modelu. Jest to moja pierwsza książka, w której główny wątek miłosny zbudowany jest pomiędzy parą homoseksualną. Nie jestem przyzwyczajona do tego typu powieści i nie mogła wczuć się w ich relację, w dużej mierze przez wykreowane charaktery oraz pióro samej autorki. Dodatkowo przyjaciółki Astrid również były w związkach z kobietą i dla mnie osobiście to już było za wiele, jakby za wszelką cenę autorka chciała szerzyć tolerancję, tym bardziej że jeszcze dodatkowo pojawiła się postać np. Emery, który/a kazała używać wobec siebie zaimków onu/jenu. Nie odbierajcie mnie źle, jestem osobą tolerancyjną, ale jak mnie już na samym początku w zaledwie 50 stronach tak wiele tolerancyjnych elementów "atakuje", to po prostu poczułam się przytłoczona, tym bardziej, że jestem przyzwyczajona do innego typu książek, a ta jest zdecydowanie odmienna od wszystkich dotychczas mi znanych. Byłam ciekawa jak może zostać poprowadzona fabuła, w której główną rolę odgrywa para homoseksualna, bo i takie powieści są w życiu potrzebne, ale niestety w tym przypadku nie wyszedł ten element za dobrze.

Pióro autorki jest przyjemne w odbiorze i czytanie jest płynne, jednak brakowało mi tutaj oddania emocji. W ogóle nie nawiązałam więzi z bohaterkami powieści i nie odczuwałam nic, a to dla mnie kluczowy element podczas poznawania historii. Czytałam, czytałam i po prostu było we mnie zero współczucia, złości czy zaciekawienia losami bohaterów i kibicowania im. Dla mnie więc autorka nie potrafi zbudować tak kluczowego i istotnego elementu każdej książki. Takie trochę reality-show, które oglądamy i to by było na tyle. Czułam się trochę, jakbym czytała podręcznik, identyczne emocje wtedy mi towarzyszą, jest mi wszystko jedno. Przyznać muszę, że nie obdarzyłam bohaterek sympatią, wręcz momentami ich zachowanie było dla mnie infantylne i niezrozumiałe, a sama relacja między nimi taka bez wyrazu. Oczekiwałam od powieści skupienia się na renowacji domu, jednak wątek ten został przyćmiony rozterkami, dramatami i relacją tworzoną między Astrid i Jordan, a sama fabuła jest dość przewidywalna.

Dlatego tak ciężko jest mi stwierdzić, co tak naprawdę czuję po przeczytaniu tej książki. Z jednej strony nie jest to powieść zła, ale nie jest też dobra, więc można stwierdzić, że po prostu należy do przeciętnych czytadeł do poznania na jeden raz. Z drugiej strony gdyby autorka zbudowała relację na linii czytelnik - bohaterowie, to zdecydowanie całość by zyskała na wartości. Oczekiwałam od tej książki skupienia się na renowacji pensjonatu i tutaj niestety mocno się zawiodłam, że pozostał on wątkiem w tle. Nie sądziłam, że autorka skupi się na romansie, zamiast na tak pomysłowym i ambitnym pomyśle odrestaurowania starej posiadłości. Zdecydowanie zabrakło tutaj akcji, która wzbudziłaby w czytelniku zainteresowanie. 
Podsumowując mogę więc napisać tylko, że książka "Astrid Parker daje radę" to książka, w której główny wątek stanowi romans pary homoseksualnej i nie jest to pozycja, która dostarczy czytelnikowi wrażeń. To zwyczajna historia, w której nie znajdzie się nic nadzwyczajnego.

Książka recenzowana w ramach współpracy z wydawnictwem 


    Blogger Komentarze
    Facebook Komentarze

0 komentarze:

Prześlij komentarz